Kategorie: / Motoryzacja

Feuvert.pl

4.80/5.00 - ilość ocen: 175
5 / 5 2017-04-09

KOSZMAR Z FEUVERT W 6 WIZYTACH 25.11.2016 zgłosiłem się do serwisu na Ursynowie na zakup i wymianę całych kół i czujników ciśnienia. Nie wiem co mnie podkusiło, żeby 2-letnim samochodem jechać do Państwa warsztatu, ale pomyślałem sobie – co w końcu może stać się złego przy czynnościach, w których przecież FeuVert się specjalizuje i wykonuje ich tysiące w ciągu sezonu. No i stało się. Wizyta I – Już coś mi zaczęło nie pasować, kiedy spędziłem z kierownikiem serwisu około godzinę na wyborze felg. Dzień wcześniej w Państwa kreatorze na stronie www wybrałem w mozole dwa modele felg 17”, które mi się podobały oraz moim zdaniem pasowały do samochodu. Warto zaznaczyć, że podjechałem z drugiego końca Warszawy do serwisu na Ursynowie, bo otrzymałem w Państwa serwisie na Bemowie informację, że na Ursynowie jest magazyn i felgi mogę dostać od ręki. Przyjechałem z wydrukiem felg ze strony FeuVert, po czym Pan kierownik stwierdził, że lepiej będą pasować ohydne 16” felgi Dezenta, które zaprezentował mi na ścianie serwisu… Próbowałem oczywiście przekonać Pana kierownika, że w letnich kołach mam 19” i że 16” to trochę będzie wyglądało, jakbym kółka od roweru dziecięcego wsadził, szczególnie, że to dość duże auto, mówiłem, że nawet kosztują więcej, więc co to mu szkodzi, przecież zarobicie jak firma na tym, no i przede wszystkim są po prostu nieładne wg mojej opinii. Pan kierownik był nieugięty dodatkowo stwierdził, że jak wezmę te felgi to nawet może dziś mi to zrobią a tamte muszą ściągać, że mogą nie dotrzeć. Patrząc na kolejkę zniecierpliwionych klientów nie chciałem już być tym „grymaśnym” i obietnica rozwiązania szybko sprawy przeważyła szalę ku uciesze Pana kierownika. Niestety ręce mi opadły przy stoisku dla klientów, bo okazało się, że czujników nie ma i muszę przyjechać na umówioną wizytę. Już nie chciało mi się wracać do tematu i przekonywać kierownika. Nie wiem jak Państwo szkolicie swoich pracowników, takie zahukiwanie klienta i wprowadzanie go w błąd, żeby sprzedać coś, jest karygodne. A może po prostu kierownik musi sprzedać pulę felg, po to żeby nie zalegały, może ma „wyrobić target”, nie wiem. Tak, czy siak marnie to wyglądało. A mi zabrakło asertywności. Wizyta II – generalnie miałem nadzieję, że tym razem będzie ok, ale również Państwa marny serwis wylał na mnie kubeł zimnej wody. „Straszny ruch, straszny ruch, bo sezon widzi pan, co się dzieje” mówi kierownik serwisu i zaprasza mnie za godzinę. Wracam – patrzę, stoi kierownik na papierosie, rozmawia przez telefon, pomyślałem – „Spoko już wieczór, to pewnie mniej klientów”, wchodzę a tu full… Ludzie zniecierpliwieni czekają aż ktoś ich obsłuży, pomyślałem znowu, że dobrze, że ja już zostałem obsłużony, ale pytam o samochód Pana kierownika, jak już łaskawie się pojawił i okazało się, że „taki ruch, że to jeszcze z pół godziny zajmie”… Dobra, sezon, mogłem wcześniej to załatwiać, moja wina... Wreszcie po prawie 2 godzinach odebrałem samochód. Wyjeżdżam – kontrolka czujników „samochód nie wykrywa czujników ciśnienia”. Dzwonię z reklamacją – oczywiście wrócić nie da rady, bo za późno, muszę przyjechać po raz trzeci… Wizyta III – …i przyjechałem. Znowu dwie godziny, znowu kolejka, znów Pan kierownik na papierosie (nie to, że jestem jakimś neofitą, sam czasem popalam, ale na boga, nie mógł 5 kroków dać i pójść za serwis, żeby klienci go nie widzieli?!). Coś tam podłubali, kierownik odsyła mnie do serwisanta (chyba elektryk). Serwisant czeka przy samochodzie i mówi, że muszę pojeździć 10 minut, żeby czujniki się skalibrowały. Powiedziałem, że znam tę opcję i że w tym przypadku jest co innego, bo samochód w ogóle nie widzi czujników, o czym świadczy kontrolka „samochód nie wykrywa czujników ciśnienia”. Dostałem informację, że to tak czasem jest i żebym pojechał i sprawdził. Sprawdziłem, przejechałem się 20 minut, nie działa. Wracam – i co usłyszałem? Nie „przepraszam, zaraz zrobimy, co w naszej mocy, żeby to naprawić”, tylko „dziś już późno, proszę przyjechać kiedy indziej”. Ok, może mam jakieś czujniki niestandardowe, więc trochę już zniecierpliwiony wróciłem jedyne 25 km do domu. Wizyta IV – znowu 2 godziny… No i teraz zaczyna się NAJCIEKAWSZE. Dowiedziałem się, że muszę przyjechać ponownie z kołami letnimi, muszą skopiować coś z oryginalnych czujników, bo elektryk się pomylił i za pierwszym razem skopiował tylko z przednich kół. No to już mnie szlag trafił. Każde koło waży swoje, do tego nie mogłem dźwigać, bo przechodziłem operację niedawno, więc musiałbym zaangażować znów drugą osobę do pomocy. Sugeruję, już „trochę” zły, że kto zapłaci za moje dojazdy z winy serwisu – paliwo kosztuje, mój czas kosztuje itd. Kierownik coś tam konsultuje, ale chęci do pomocy nie ma. „Przepraszamy” też nie usłyszałem. Zrezygnowany machnąłem ręką i powiedziałem, że to załatwię sam. Cóż za ulga na twarzach Państwa pracowników! Szkoda, że nie doczekałem takich min, gdy moje auto zostałoby naprawione. Ale nie zostało. Tu też już chciałem zrezygnować z usług, ale pomyślałem, że wyjazd na święta tuż, tuż i jeszcze iskierka nadziei się tliła w związku z obietnicą naprawy na 100% po przywiezieniu kół. Wizyta V – przytaszczyłem koła letnie. Zapewnili mnie, że będzie działało. Znowu 2h, tym razem w niedzielę. Wsiadam do auta przy elektryku. Elektryk zakłopotany mówi, że jest tam taka kontrolka, ale żeby się nie przejmować, bo ona po 10 minutach zniknie. Odpalam samochód, widzę kontrolkę: „samochód nie wykrywa czujników ciśnienia”. Mówię mu, że to już było i nie trzeba być mechanikiem, żeby zobaczyć, że samochód nawet nie widzi tych czujników i nie ma czego tam kalibrować! Elektryk mówi, że wtedy nie było przeprogramowania czujników, teraz było, więc „powinno być dobrze”… Niepewność elektryka, upewniła mnie, że odjadę znowu z problemem. Łaskawie moje koła letnie zostały przechowane na drugi dzień. Zastrzegłem, że jeśli nie naprawią, to poproszę o demontaż czujników i zwrócenie mi pieniędzy. Jedynym pozytywem był Pan zastępca kierownika serwisu, który jako jedyny wyraził zakłopotanie tą całą sytuacją. Wizyta VI – 21.12.2015, kolejne 2h zmarnowane – przypominam, że przyjechałem tylko na zdjęcie czujników. Zwrócono mi pieniądze za czujniki i serwis. Zero skruchy, zero „przepraszam”. Załadowano mi koła do auta również z łaską – w końcu sam powinienem je przynieść z magazynu… Po prostu klęska Państwa serwisu na całej linii – od technicznej części, po obsługę klienta. Podsumowanie: 1. Na święta pojechałem bez działających czujników – niemowlę w foteliku, naprawdę dbam o bezpieczeństwo i o samochód. Wiem, że kiedyś się jeździło bez, ale po to takie czujniki są, żeby działały! 2. Mam parszywe, obmierzłe felgi, dzięki którym mój samochód wygląda jak hulajnoga i jeszcze jak na nie patrzę, to za każdym razem przypomina mi się miesiąc żenady, na którą byłem z Państwem skazany. 3. Straciłem minimum 12 godzin z dojazdami, łącznie 150 km i nie wiem ile paliwa... 4. Szczerze będę zniechęcał każdego, kto mnie zapyta, czy warto do FeuVert, bo każdemu można się podwinąć noga, ale żeby nie przeprosić, nie zaproponować nic w zamian, to już, delikatnie mówiąc, bardzo źle o Państwu świadczy. Szczerze, nie życzę nikomu źle i nigdy nie składałem tego typu, nazwijmy to „zażaleń”, ale niestety w tym przypadku miarka się przebrała. Może, gdyby obsługa nie reagowała bezczelnie w stylu „nic się nie stało”, to postąpiłbym inaczej (może chociaż nie publicznie). W związku z powyższym wolę ostrzec wszystkich, którzy chcą tam cokolwiek załatwić. Ani cenowo, ani jakościowo FeuVert się nie sprawdził (co i tak jest bardzo łagodnie napisane).

Feuvert.pl

Siedziba
-

WWW
http://www.feuvert.pl

Email
-

Telefon
-

Komórka
-

Infolinia
-

Logowanie