Kategorie: / Komputery / Foto / RTV / AGD / Telefony / Dom / Gry

Mycenter.pl

4.16/5.00 - ilość ocen: 146
1 / 5 2019-02-01

Nie polecam zakupów w sklepach tej sieciówki, które sprzedają złom najgorszego sortu. Szczególnie odradzam zakupy w sklepie My Center w Zawierciu na Placu Jarosława Dąbrowskiego 8. 09.01.2018 r. kupiłam we wspomnianym sklepie laptop. Przy zakupie powiedziałam sprzedawcy, że nie znam się na laptopach i poprosiłam, aby doradził mi, który laptop mam wybrać. Wyjaśniłam, do czego będzie mi potrzebny sprzęt, zaznaczyłam, że chodzi mi o laptop, na którym będę mogła pisać, oglądać filmy, słuchać muzyki, nic nadzwyczajnego. Zaznaczyłam również, że zależy mi, żeby był to dobry laptop, który nie będzie się zaraz psuł. Obsługujący mnie pan zaproponował mi laptop Dell, powiedział, że ma w domu taki sam laptop, że jest to dobry sprzęt i że powinnam być z niego zadowolona. Dodatkowo poprosiłam sprzedawcę, żeby do laptopa wybrał też myszkę komputerową. Za myszkę i laptopa zapłaciłam 1679 zł. Bardzo szybko okazało się, że ani myszka ani laptop nie są tak dobre, jak zapewniał mnie sprzedający je pan. Myszka po podłączeniu do laptopa w ogóle nie chciała działać. Problemy z laptopem zaczęły się w momencie, kiedy rozpoczęły się różnego rodzaju aktualizacje, które trwały wieczność. Przeglądarka internetowa instalowała się około 8 godzin! Kolejne aktualizacje trwały po 6-7 godzin, przy czym w trakcie aktualizacji znikały przyciski na pasku startu, a przycisk "Start" przestał w ogóle działać. Kiedy kolejna aktualizacja nie została ukończona po ok. 12 godzinach (sytuacja taka powtarzała się przez 2 dni z rzędu) w dniu 15.01.2018 r. zawiozłam laptop do sklepu i wyjaśniłam, że nie jestem zadowolona z nowego laptopa, który musi być włączony przez cały dzień tylko po to, żeby mogły się na nim zrobić aktualizacje. Nie o to mi chodziło, kiedy kupowałam laptop. Pan spojrzał na mnie i powiedział, że ostatnio na jego laptopie aktualizacja robiła się tydzień (!!!!!!) i on nie wie, dlaczego. Ponieważ byłam uparta, pan wypisał protokół reklamacji towaru - dla siebie zostawił oryginał, a mnie dał kopię protokołu. Powiedział, że sprawdzi laptopa i da mi znać na następny dzień. Niestety, na drugi dzień nie dostałam żadnej informacji ze sklepu. Pojechałam więc tam, żeby uzyskać jakieś informacje. Kiedy weszłam do sklepu, zobaczyłam, że mój laptop stoi włączony na ladzie. Pani z obsługi sklepu poprosiła, żebym poczekała bo kolega zaraz przyjdzie i dodała, że "kolega cuda na kiju wyczyniał z tym laptopem". Kiedy pojawił się pan od cudów na kiju okazało się, że laptop w dalszym ciągu nie jest sprawny i pan będzie potrzebował kolejnych dni, żeby doprowadzić go do stanu używalności. Po moim proteście okazało się, że pan da radę naprawić go w jeden dzień. Kiedy przyjechałam odebrać laptop z reklamacji dwaj panowie z obsługi sklepu na moje pytanie, dlaczego nowy sprzęt działa w tak zły sposób zaczęłi tłumaczyć mi coś mętnie o zużyciu procesora i zarzucili mnie jakimiś danymi liczbowymi, które dla mnie, osoby nieznającej się na komputerach, były jakimś bełkotem. Jeden z panów stwierdził, że teraz już nie powinno być problemów, ponieważ zainstalowali na moim komputerze program CCleaner (!!!!). Zaczęli go bardzo zachwalać, ale kiedy powiedziałam, że znam ten program od razu zmienili temat. (Naprawdę trudno mi uwierzyć, że CCleaner rozwiązuje takie problemy z nowym sprzętem, ale panowie ze sklepu My Center byli o tym przekonani). Pan, który 15.01.2018 r. dał mi kopię protokołu reklamacji towaru zapytał, czy mam ją przy sobie. Odpowiedziałam, że zostawiłam w samochodzie. "A mogłaby pani mi ją przynieść?". Zapytałam: "Ale ja mam tylko kopię. Oryginał zostawił pan dla siebie". "Ale mimo to mogłaby pani dać mi tę kopię?" - pan nie ustępował. "Ale nie rozumiem, po co panu moja kopia...?". "A po to, żeby mi tu pani nie przyszła znowu za tydzień z kolejną reklamacją". Przyznam, że takiego chamstwa i bezczelności się nie spodziewałam. Zakomunikowałam obsłudze sklepu, że nie oddam kopii protokołu reklamacji towaru, bo jest to mój jedyny dowód na to, że składałam reklamację. Dodałam, że mam poważne wątpliwości, czy żądanie oddania takiej kopii jest legalne. Pan zaczął się oburzać "co nielegalne? jakie nielegalne?!", na co odpowiedziałam, że w tej sprawie będę rozmawiać z Rzecznikiem Konsumentów, a nie z obsługą sklepu, która w ten sposób traktuje klientów. Dodałam, że polecenie mi tak złego laptopa, który nie jest w stanie poradzić sobie z aktualizacjami (o czym sprzedający pan wiedział, skoro ma taki sam i u niego aktualizacje trwają tygodnie!!!!!) jest nieuczciwe. Gdyby ten pan powiedział mi o tym przed zakupem, na pewno nie zdecydowałabym się kupić takiego laptopa. Rzecznik Konsumentów poinformował mnie, że sklep nie miał prawa żądać ode mnie zwrotu kopii protokołu reklamacji towaru. Od Rzecznika dostałam również wzory pism odnośnie reklamacji towaru oraz oświadczenie o uchyleniu się od skutków prawnych oświadczenia woli złożonego pod wpływem błędu. 23.01.2018 r. złożyłam oświadczenie, dowodząc, że pan, który sprzedał mi laptop wprowadził mnie w błąd twierdząc, że laptop jest dobrej jakości, co jak szybko się okazało, nie jest prawdą, ponieważ laptop nie działa płynnie, przegrzewa się i jest po prostu złym sprzętem. Dodam tutaj, że nie jest to tylko moje zdanie; laptop pokazałam znajomemu informatykowi, który od razu powiedział mi, że nie jest to dobry sprzęt i powiedział, że będzie się psuł. 23.01.2018 r. złożyłam również reklamację na myszkę komputerową, która okazała się być zepsuta już w momencie zakupu (dlatego nie działała mimo podłączenia do laptopa). Poprosiłam jednak obsługę sklepu, żeby sprawdzili przy mnie tę myszkę, gdyż może to ja po prostu nie potrafię jej podłączyć. Jednak im też nie udało się uruchomić myszki. Po tygodniu, 30.01.2018 r., dostałam pisma ze sklepu. Byłam bardzo zdziwiona, kiedy przeczytałam pismo, w którym kierownik salonu My Center stwierdzał: "W odpowiedzi na Pani pismo, które pozostawiła Pani w naszym sklepie wraz z myszką komputerową odmawiamy przyjęcia zwrotu przedmiotowego towaru, gdyż jest on w pełni sprawy". Kolejne pismo dotyczyło laptopa: "W odpowiedzi na Pani pismo, które pozostawiła Pani w naszym sklepie wraz z laptopem Dell odmawiamy przyjęcia zwrotu przedmiotowego towaru gdyż jest on w pełni sprawy. Pani oświadczenie jest dla nas bezasadne, gdyż dokonując wyboru pracownik nie wpływał na Pani decyzję. Dokonyjąc zakupu w naszym sklepie stacjonarnym świadomie wybierała Pani z kilku oglądanych laptopów". (Tekst pism ze sklepu My Center pozostawiłam w oryginalnej formie, z literówkami, tak, jak zostały napisane przez obsługę sklepu). Pisma te są dla mnie stekiem bzdur. Nie rozumiem, jak mogłam wybierać wśród laptopów, skoro jeszcze przez zakupem zaznaczyłam bardzo wyraźnie, że nie znam się na laptopach i poprosiłam sprzedawcę, żeby pomógł mi i doradził, który laptop mam wybrać. Pan od razu zaproponował mi ten konkretny laptop, a ja uznałam, że wie, co mówi i że zna się na swojej pracy. W takiej sytuacji uważam, że pracownik sklepu bardzo mocno wpłynął na moją decyzję. 01.02.2018 r. odebrałam laptop i myszkę z reklamacji. Przy odbiorze poprosiłam, aby wyjaśniono mi, dlaczego myszka wcześniej nie chciała działać, a teraz jest sprawna. Pan stwierdził z lekceważeniem: "A, musiałem wyciągnąć z niej jakiś paproch". Zabrałam więc zapakowany laptop i myszkę i pojechałam do domu. Dopiero tutaj zauważyłam, że myszka, którą właśnie odebrałam to całkowicie inna myszka niż ta, którą oddałam do sklepu. Tak więc okazało się, że moja reklamacja była zasadna, ponieważ myszka, którą kupiłam naprawdę była zepsuta, a sklep, nie wiem dlaczego, w swoim piśmie oświadczył nieprawdę odpisując, że myszka jest w pełni sprawna. Dodatkowo zostałam również okłamana przez sprzedawcę, według którego trzeba było wyciągnąć z myszki jakiś paproch. Nie wiem, dlaczego obsługa sklepu kłamie, ale wiem, że z dwóch sprzętów, które kupiłam w tym sklepie ani laptop ani myszka nie były sprawne. Bardzo źle to wygląda. Być może takie kłamliwe pismo jest próbą wybielenia się przez sklep, ale wniosek z tego jest jeden: sprzedają złom! 01.04.2018 r. w moim super sprawnym laptopie zepsuła się klawiatura. Przestały działać wszystkie klawisze. 03.04.2018 r. złożyłam w sklepie My Center kolejne reklamacje, w których opisałam nie tylko zepsutą klawiaturę, ale również przegrzewanie się laptopa, który nienaturalnie głośno chodzi oraz złą wydajność laptopa. Na każdej reklamacji zaznaczyłam opcję zwrotu pieniędzy - co jest oczywiste w sytuacji, gdy ma się do czynienia ze sklepem, w którym sprzedawane są sprzęty tak złej jakości i popsute. Dodatkowo po raz kolejny złożyłam oświadczenie o uchyleniu się od skutków prawnych oświadczenia woli złożonego pod wpływem błędu, twierdząc, że sprzedający wprowadził mnie w błąd. Pani przyjmująca moją reklamację kazała mi wyjaśniać, dlaczego po raz kolejny składam reklamację oraz kazała mi się tłumaczyć z dat, jakie wpisałam w reklamacji bo nie mogła zrozumieć, że usterki zauważyłam już w pierwszym tygodniu użytkowania laptopa. Nie rozumiem sytuacji, w której sklep sprzedający złom i reklamujący go jako dobry towar, każe mi się potem tłumaczyć z reklamacji. Przecież przynoszę do nich zepsuty sprzęt, widać, że jest z nim wszystko nie tak, a oni udają, że laptop jest sprawny i traktują mnie tak, jakby to wszystko były moje wymysły. Na koniec pani stwierdziła, że ona i tak się nie zna na laptopach! Pan z obsługi powiedział, że musi wysłać laptop do serwisu. Zapytałam więc, ile razy jeszcze ten laptop będzie się musiał zepsuć i ile reklamacji będę musiała złożyć, żeby odzyskać moje pieniądze. Pan odpowiedział, że za każdym razem laptop jest odsyłany do serwisu i to serwis decyduje, czy oddać pieniądze czy nie. Zapytałam więc, ile jest takich przypadków, w których klient odzyskał pieniądze. Pan odpowiedział, że u nich nigdy się to nie zdarzyło, żeby ktoś odzyskał pieniądze! Dopóki laptop będzie się dało naprawiać, serwis będzie go naprawiał i odsyłał do mnie. Uważam to za skandaliczne, bo w taki sposób nie da się korzystać z laptopa, ciągle zepsuty spędzi niemal cały okres gwarancji w serwisie, a potem i tak trafi na złom, gdzie już teraz jest jego miejsce. Na dzień dzisiejszy nie mam żadnych informacji o moim laptopie, który oddałam do sklepu 03.04.2018 r. Sklep nie odpowiedział również na moje pismo o wprowadzeniu w błąd przez sprzedawcę. Uważam za bezczelne i chamskie nie poinformowanie klienta o tym, jak długo będzie jeszcze trwać naprawa (21 dni roboczych przysługujących sklepowi na naprawę już minęło). Uważam, że zachowanie obsługi sklepu w całej tej sytuacji jest żenująco bezczelne i niekompetentne. Nie polecam salonów My Center nikomu, kto chce kupić sprzęt i go używać. Osobom, które poszukują złomu, mogę sklepy My Center polecić. Czuję się przez sklep oszukana i lekceważona. Chciałabym zaznaczyć, że laptop kupiłam z polecenia sprzedawcy i wpłynął on całkowicie na moją decyzję. Nie wybierałam laptopa po wyglądzie, ale sugerowałam się tym, co mówi sprzedawca. Kupując laptop miałam nadzieję pracować na nim, niestety, trudno pracować na laptopie, który od półtora miesiąca jest w serwisie. Rzecznik Konsumentów doradził mi, abym całą sprawę skierowała do Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej. NA KONIEC JESZCZE RAZ CHCĘ ZAZNACZYĆ, ŻE SKLEP MY CENTER OSZUKUJE SWOICH KLIENTÓW I SPRZEDAJE SPRZĘT ZŁEJ JAKOŚCI. NIE POLECAM SKLEPU NIKOMU, JEŚLI NIE CHCE STRACIĆ PIENIĘDZY.

Mycenter.pl

Siedziba
Zabrze

WWW
http://www.mycenter.pl

Email
[email protected]

Telefon
32 327 55 27

Komórka
-

Infolinia
801 44 50 50

Logowanie